Sekcja sztabowa przybyła w rejon operacji 11 września o godzinie 5:00. Razem z siłami głównymi stanowiącymi QRF Gracji i Poldii. Wyładunek nastąpił we wsi Solarnia. Następnie szykiem ubezpieczonym oddział przemieścił się kilometr do miejsca wyznaczonego na bazę Gracji. W miejscu stały już 4 namioty postawione przez drużynę medyczną i Oddział FIA Południe.

Sztab zainicjował działanie od sprawdzenia łączności w sieci radiowej oraz weryfikacji dostępnych środków do realizacji planu. Planowano że po przybyciu do rejonu QRF uda się natychmiast w rejon działań. Otrzymaliśmy informację że transport przybędzie na godzinę 8:00.

W oczekiwaniu na transport zmieniono zadania.

Dowódca QRFu dokonał oględzin otoczenia bazy. Dokonano zmian w ochronie. Wystawiono posterunki i przestawiono namioty tak by były mniej widoczne z dalszej odległości. Drużyna medyczna przeprowadziła szkolenie i testy wyposażenia.

Do rejonu baz dotarła drużyna dywersyjno-rozpoznawcza pod dowództwem Nomada. Miała ona działać w terenie od godziny 24:00 dnia poprzedniego. Ale z powodu kłopotów transportowych wyruszyła w teren ok godziny 8:00. W międzyczasie dotarł do bazy dowódca straży granicznej.
Okazało się że zajął swoimi wojskami południowy odcinek granicy zamiast północnego. Paradoksalnie, spóźnienie Drużyny Dywersyjno Rozpoznawczej uchroniło oddziały przed stratami w wyniku Friendly Fire.

Straż graniczna przemieściła się na północ, a Oddział Dywersyjno Rozpoznawczy rozpoczął patrole na południowym odcinku granicy.

W tym czasie dotarł do bazy drugi pojazd (pierwszy to VW T4) Tarpan Honker. Widok kierowców wywołał uśmiech u nie jednego żołnierza (u piszącego te słowa zdecydowanie tak) Dwie piękne dziewczyny w kombinezonach flecktarn.

Dotarła też informacja że pozostały transport uległ awarii. Nie było w związku z tym czym wysłać QRFu w teren.

Dlaczego nie wykorzystano Tarpana do przerzucenie wojsk? QRF w założeniu miał działać na transporcie i reagować na wskazania straży granicznej i oddziałów rozpoznawczych. Spodziewaliśmy się w naszym rejonie oddziałów o liczebności do 8 ludzi. Gdybyśmy przeciwstawiali im 8 swoich (obsada Honkera) łatwo można by stracić ludzi. Musieliśmy mieć co najmniej 16 osobowy QRF.

Przyszła informacja że SKOT który uległ uszkodzeniu wraca do miejsca stacjonowania a w zamian przyjedzie ZIŁ. Godzinę potem przyszła informacja że jednak przyjedzie SKOT.

QRF uziemiony prowadził trening wsiadania i opuszczania pojazdu z wykorzystaniem Honkera.

Około godziny 14:00 do sztabu Poldii wyjechał na motorze łącznik z zamiarem przedstawienia koncepcji wykorzystania wszystkich sił Gracji do ochrony newralgicznych obiektów Poldii.

Było to planowane przed operacją i zapowiadane. Łącznik miał zapewnić siłom Gracji bezpieczny wjazd na teren Poldii i uniknięcie ognia własnego. Po uzyskaniu zezwolenia dowódcy Poldi poczyniono przygotowania do przemieszczenia wojsk. Zwinięto namioty i ustalono kolejność przerzutu. W pierwszej kolejności przemieszczony został QRF, następnie drużyna sztabowa, część QRFu i drużyna medyczna. Ostatni transport zabrał końcówkę drużyny medycznej.

Przemieszczenie obozu w rejon sojusznika zajęło 4 h.

Całe siły znalazły się w rejonie ok godziny 18:00. Razem z dowódcą sił Poldii dokonaliśmy weryfikacji rozmieszczenia sił. Szpital i Sztab pozostały w bazie głównej natomiast QRF udał się marszem w kierunku bazy rakietowej po to by o świcie być w gotowości do wsparcia obrony bazy rakietowej.

W tym samym czasie łącznik sztabu udał się wraz z transportem do wskazanego punktu ekstrakcji celem podjęcia Oddziału Dywersyjno Rozpoznawczego i dostarczenia go w rejon Sztabu. Oddział dotarł na miejsce ok godziny 22:30. Po krótkim odpoczynku zasilił pierścień ochrony sztabu.

O godzinie 5:00 QRF wysłał zapytanie o transport którym mógłby się przemieścić bliżej bazy rakietowej. QRF poruszał się na "ciężko" w kamizelkach kuloodpornych i z plecakami po bagnistym terenie. Pokonanie oddcinka 2,5 km w tych warunkach trwało by zbyt długo i uczyniło by oddział niezdolnym do walki.
Transport wyruszył po 30 min.

Ok. godziny 7:00 Baza Rakietowa została zaatakowana. Około godziny 7:30 w rejon bazy dotarła pierwsza drużyna QRF. Wykonała zajęcie bazy i kontratak. W bazie ocalało 3 ludzi obsady etatowej którzy utrzymali ją do przyjazdu QRF. Kolejne drużyny przybywały w odstępach 15 min. Dowódca QRF przejął obiekt i utrzymał go do godziny 10:00.

W czasie gdy baza rakietowa była atakowana z rejonu sztabu wyjechały 2 drużyny wsparcia. Jedna wydzielona przez dowódcę Poldii druga to Oddział dywersyjno rozpoznawczy Gracji.
Obie zostały bestialsko wymordowane przez dywersanta wroga.

Drużyna medyczna, która pozostawała przez całą noc w bazie zasiliła warty obiektu. Rankiem w czasie działań bojowych przyjęła na swój stan dwóch rannych. Obu nie udało się uratować. Ponieśli śmierć: jeden w wyniku odmy, drugi z wykrwawienia.

Straż graniczna w trakcie działań bojowych zablokowała przejazd samochodom wiozącym wsparcie dla atakujących pododdziałów wroga co mogło przyczynić się do utrzymania przez nasze wojska przewagi sił w rejonie walk. Zanotowano stratę pojazdu.

Wnioski

  1. Spotkania przygotowawcze zaowocowały dobrym planem działań oraz ułatwiły komunikację pomiędzy oddziałami (dowódcami) posiadającymi dużą autonomię i odrębne cele.
  2. Działania wykazywały dużą bezwładność. Kłopoty transportowe wyłączyły na długi czas QRF z działań. Użycie środków transportowych, ciężki teren i duże odległości powodowały że z pozoru proste operacje zabierały dużo czasu. (przemieszczenie bazy 4h).
  3. Komunikacja do współdziałających pododdziałów powinna być wspomagana przez plany graficzne żeby uniknąć nieporozumień. (wyrysowanie obszarów do zajęcia dla Straży granicznej i Oddziałów Dywersyjno Rozopoznawczych).
  4. Estymacje czasowe trzeba uzupełniać o spodziewane opóźnienia. Prawie żadna z planowanych czynności nie została wykonana w czasie.
  5. Karygodne rozluźnienie pododdziałów w ostatniej godzinie gry. Wniosek o ustalenie dwóch rzeczy:
    a. Czas końcowy gry oznaczać jako GODZINA+. Np. gra toczy się do 10:00+ oznacza że jeśli o godzinie 9:55 zacznie się wymiana ognia to gra będzie trwała aż do rozstrzygnięcia walki.
    b. MilSim kończy się z chwilą gdy do dowódców stron zadzwoni organizator i ogłosi koniec działań.

FIA Agapow

 

Priceless moments

Veres

Dzięki za wyjazd, jak zwykle dobrze się z Wami bawiłem.

Zapamiętam na pewno:

  1. Prowadzenie kolumny w nocy po scieżce (bo droga to to na pewno nie była) koło torów. Zerowa widoczność, tylko plamy czerni i bardzo ciemnego popielu. Zgubiłbym tam obydwa buty, bo bagienko zasysało buty całkiem solidnie, ale były dobrze zawiązane na moje szczęście.
  2. Spanie na skrawku ziemi, gdzie akurat nie było bagna z nogami Preatora na głowie.
  3. Przejazd SKOTem. Głośne bydle, nas w nim ponad rozsądkowo dużo poupychanych, z kałachami, w maskowaniu, rzucało ostro, brakowało tylko pieśni i czułbym się jak bojownik w jakiejś wojnie na bałkanach jadący na beznadziejną misję 😉 (Swoją drogą, chyba nie dużo brakło a skosilibyśmy tym skotem linię z prądem. Brrr.
  4. Mleko przy obronie bazy, a właściwie walce o bazę.
  5. Circa godziny końca części bojowej milsima, razem z Wayrą i Akrawem idziemy na miejsce zrzutu, żeby zatrzymać SKOTa do przerzutu ludzi. Na sam koniec polany wpadłem po kolano w wodę, co bym zbyt nietknięty czasem do domu nie wrócił. Na miejscu zrzutu kontaktujemy się z Ranem. Bardzo głośno przekazywał komunikaty, a wręcz krzyczał, stąd żartobliwie wnioskowaliśmy, że siedzi w SKOTcie. Przekazujemy meldunki i prosimy o transport. Nadchodzi odpowiedź, że wyruszą dwa pojazdy. Po jakimś czasie przekaz, że jeden się zepsuł dostaniemy tylko jeden pojazd. Doświadczenie nam mówiło, że to SKOT. Ale po chwili refleksja. Ran dalej krzyczał, więc to chyba jednak SKOT przyjedzie. I przyjechał. Z Ranem 😉

Stan

  1. ok 14 wyruszam ze Sztabu z tajną misją do sztabu Poldii. Asłan odpala Dniepra, pakuję się do kosza i jazda. Po paru minutach jazdy po polach zamiast w las Asłan skręca na asfalt i wali prosto przez Lubliniec. Środek dnia, sobota, pełno ludzi na chodnikach i w samochodach a ja nawet nie mam gdzie skitrać giwery, więc gram komedię, mina germańskiego oprawcy, karabin w pion i defilada.
    Miny ludzi bezcenne, zwłaszcza tych przejezdnych, w samochodach nie przyzwyczajonych, jak mieszkańcy Lublińca, do podobnych widoków 🙂
    (Dziewczęta się śmieją, dzieci salutują, Panowie pozdrawiają. Od święta opadnięta szczęka, ktoś cofa się instynktownie krok od jezdni, te klimaty)
  2. Pilotuję "Stokrotkę" (SKOTa), na głowie hełmofon, w garści mapa i słuchawka radia. Silnik ryczy, kierowca sapie w mikrofon, w radiu słyszę przebijającą się komunikację krzyczącego Rana, niesamowicie doprawioną silnikiem, zakłóceniami i łomotem transportera, wszystkiemu towarzyszy zapach spalin i spalonej izolacji.
    Daję komendę "na krzyżówce ostro w lewo".
    Kierowca odpowiada: "Tak Panie"
    Przez 5 sekund poczułem się Deus Ex Machina

Albin

Dzięki wszystkim a w szczególności mojej drużynie za wspólne działanie! Impreza podobała mi się. Byłoby jeszcze lepiej gdybyśmy mieli sprawny transport! Pozostał jednak mały niesmak po odprawie końcowej… Cóż… Było mi trochę przykro. Mimo wszystko cieszę się z wykonanego zadania i cieszę się, że FIA pokazała swoją siłę 😉

Prajsless 1: Alex prowadzi nas 1 dnia rano do bazy mając na sobie tylko oporządzenie i karabin, przeskakuje żwawo przez niewielką rzeczkę. Praetor chce wykonać to samo ale… z plecakiem. Spada z głuchym hukiem gdzieś w połowie rzeczki 😀 Po czym przewraca się bezradnie na bok. Wyglądał jak taki biedny żuczek heheh

Prajsless 2: Strusia zawijają w czarny worek. Niby sytuacja smutna ale nie mogę się powstrzymać (wszyscy wokół też łącznie z samym denatem) od śmiechu. Z tego wszystkiego połykam komara.

Prajsless 3: Jazda na progach na Honkerze z gałęziami smagającymi mi twarz 😀

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.