Spotykamy się około 9.00. Zimno, deszczowo i mgliście. Powitania, prezentacje, uściski dłoni, przenoszenie worków ze sprzętem. Wszyscy z lekką niepewnością zakładamy uprzęże.

Rozpoczynamy od nauki wiązania podstawowych węzłów, wiązania ich do części konstrukcji albo własnej uprzęży. Poznajemy zasady bezpiecznego zakładania stanowisk zjazdowych i przegląd sprzętu zjazdowego oraz asekuracyjnego. Następnie na małej wieży treningowej zawisają pierwsze liny. Najpierw z 1 piętra, potem z 2 i na końcu ze szczytu. Trenujemy zjazdy, zjazdy i zjazdy. Później włączamy do użycia sprzęt zabezpieczający. Każdy ma możliwosc zjechania, przetestowania i sprawdzenia, ktory przyrząd najlepiej mu odpowiada i z którym najbezpieczniej się czuje. Gdy osiągnęliśmy już pewną wprawę i pierwsze emocje minęły, zakładamy oporządzenie i testujemy zjazdy z bronią.

Po południu przychodzi czas na zmierzenie się z większym wyzwaniem. Nieopodal znajduje sią "starsza siostra" naszej ściany teningowej ? 28 metrowa wieża, na której nasi instruktorzy zawieszają kolejne liny. Po wewnętrznych schodach docieramy na szczyt… odpowiednik 9 piętra klasycznego bloku mieszkalnego. Za bezpieczną barierka zamontowana jest platforma, z której można wygodnie operować przy krawędzi…

Pierwsze wpięcie sprzętu, pierwsze obciążenie liny, pierwsze przejście przez krawędź i zawiśnięcie… Dla wszystkich to bardzo prywatne i na pewno emocjonujące doświadczenie, gdy głowa podpowiada, że lina wytrzyma 2500 kilogramów, ale podświadomie trudno opanować lęk przed otwartą przestrzenią i zawierzyć 10mm sznurkowi.

Wolniej lub szybciej wszyscy robimy ten krok w pustkę i zjeżdżamy na ziemię. Oczywiście po pierwszym zjeździe okazuje się, że to nie takie straszne i niektórzy pędzą na górę żeby zjechać jeszcze kilka razy. Do końca dnia pozostajemy na dużej wieży i trenujemy zjazdy.

Niedziela wita nas pochmurnym i zimnym porankiem. Mięśnie lekko dają o sobie znać po wczorajszych zajęciach. Zaczynamy od prezentacji przyrządów do podchodzenia po linie. Najpierw w warunkach laboratoryjnych, na naszej małej ściance, sprawdzamy jak to działa i jak można tym sprzętami operować. Następnie w nagrodę każdy z nas dostaje swoją line i zadanie wejścia na czubek dużej wieży i zjechania na dół. Teraz mięśnie nóg i ramion przypominają nam o swoim istnieniu, a przed nami kolejny problem do rozwiązania. Tak jak wczoraj każdy z nas musial sie zmierzyć z samym sobą przechodząc przez krawedź i zjeżdżając w dół, tak teraz, kolejnym progiem do przełamania było pokonanie przewieszki i wejście na szczyt. Z jednej strony na wyciągniecie ręki bezpieczna platforma, z drugiej strony pod nogami ziejąca pustka, a mieśnie odmawiają posłuszeństwa. Każde z nas musialo zrobić ten wysiłek, żeby wykrzesać resztę sił i wejść na bezpieczny ląd. Zjazd na dół był już tylko formalnością i miłą odmianą dla korzystania ze schodów.

Kolejne zadania. Uczymy sie przepinania na linie z wyjścia do zjazdu i odwrotnie, oraz pokonywania przepinek ? miejsc w których tor linowy jest na stałe przymocowany do stałych punktów asekuracyjnych. Znów każdy z nas dostaje własną line i przepinkę do pokonania. Podchodzimy, przepinamy się, podchodzimy wyżej, przepinamy się do zjazdu. Dojeżdżamy do punktu, przepinamy się i zjeżdżamy na ziemię.

Ostatnie zdanie wydaje się być dosyć krótkie i chyba nikt, kto tego nie doświadczył pierwszy raz w życiu, nie będzie w stanie poczuć powagi sytuacji. Cztery przyrządy: rolka lub stop do zjazdu, shunt do asekuracji w trakcie zjazdu, croll i poignee do podchodzenia, 3 longe (longe – krótki odcinek liny służący do autoasekuracji), wszystko to przymocowane do uprzęży w jednym zbiorczym karabinku, wszystko to się plącze, układa nie tam gdzie powinno, zawsze nie ma pod ręką tego, co akurat jest potrzebne, jak na złość jest za długie albo akurat za krótkie, a pod nogami tylko 12 metrów powietrza.

Po kilku godzinach ćwiczen i zmagań, większość z nas ma pierwsze szlify za sobą. Kolega ErTo i Ran postanawiaja jeszcze zjechać i poprzepinać się wewnątrz szybu, który znajdował się w środku "naszej" wieży. Doświadczenia bardziej jakiniowe i dające przedsmak operowania w bardziej industrialnym środowisku.

FIA Akraw

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.