Spotkanie wtorkowe 20100713 – nieobowiązkowe
Czas operacyjny: 201007013 20:00-23:00
Miejsce: poligon FIA (Bemowo)
Liczebność: 9 osób
Prowadzący: Ender

We wtorek o godzinie 20:00 spotkaliśmy się na poligonie na Bemowie. Było to pierwsze szkolenie FIA w jakim mogłam uczestniczyć, dlatego z ciekawością wyczekiwałam rozpoczęcia. Ku mojemu zaskoczeniu, było to również spotkanie nietypowe, bo wraz z nami zjawiła się reporterka radiowa oraz fotograf…

Przebywanie na poligonie objęte jest pewnymi zasadami, dlatego już na wstępnie zebrana została składka, a dodatkowo trzeba było podpisać oświadczenia zwalniające właściciela terenu z odpowiedzialności za ewentualne urazy. Dokument musieli podpisać oczywiście również reporterzy, co zrodziło pierwsze pytania dotyczące bezpieczeństwa naszego hobby.

Po dokonaniu formalności zaczęliśmy się przygotować się do ćwiczeń, a Kasia (reporter radiowy) zaczęła zadawać pierwsze pytania. Trzeba przyznać, że wiedza Kasi na temat airsoftu nie była duża, ale pytania zadawała wnikliwe i pomysłowe: dotyczące samego sportu, replik, a także wojska i zainteresowań militariami.

Spotkanie właściwe zaczęło się rozgrzewką poprowadzoną przez Agapowa. W ramach tej rozgrzewki musieliśmy trochę pobiegać, rozgrzać i rozciągnąć mięśnie. A dodatkowo Agapow nie zapomniał oczywiście o naszych ulubionych pompeczkach. Dzień był parny, a trawa wilgotna i może to właśnie nas uratowało przed dorzuceniem do ćwiczeń również "brzuszków". W każdym razie po kilku minutach byliśmy gotowi do zajęć – komórki dotlenione, zmęczone całym dniem ciała rozruszane. Cała rozgrzewka zajęła nam dosłownie kwadrans i muszę przyznać, że wszystkie elementy były na tyle proste i niezbyt intensywne, że nikomu nie sprawiły żadnego problemu.

Po rozgrzewce przeszliśmy do strzelania nazywanego "Nekromanta". Zostaliśmy podzieleni na zespoły 2 lub 3-osobowe weszliśmy na teren gry z różnych stron i rozpoczęła się eliminacja innych zespołów. Tu warto wtrącić kilka słów o zasadach Nekromanty, bo jest to scenariusz prosty i miły w przebiegu, ale dość nietypowy. Otóż cechą charakterystyczną "Nekromanty" jest to, że po trafieniu ranny pozostaje na miejscu i oczywiście oznacza się czerwoną chustą, ale może zostać przywrócony do gry przez dowolną osobę (przeciwnika lub towarzysza). Po takim "ożywieniu" i dołącza do osoby, która go dotknęła. System działa identycznie po ponownym trafieniu – "żyć" jest nieograniczona ilość, ale za każdym razem zawsze podąża za ożywiającym go "nekromantą"… tym, który go dotknął, ale niekoniecznie tym, który go zastrzelił. Jak łatwo zauważyć, sytuacja na "polu bitwy" ciągle się zmienia. Czasem wprowadza to duży element niepewności, bo jeśli tylko stracimy członka oddziału z oczu nigdy nie możemy być pewni czy nie został w międzyczasie trafiony i czy w obecnej chwili nie jest już "zombie" działającym na rozkazy drużyny przeciwnej. Mówiąc w skrócie: czasami warto najpierw strzelić, a potem spytać po której jest stronie – przecież zawsze można jednym dotknięciem dłoni go ożywić 😉

Gra w "Nekromantę" toczyła się dość długo, więc w końcu ogłoszony został koniec i wszyscy zebraliśmy się na szczycie jednego ze wzgórz poligonu. Tu Kasia znowu przystąpiła do szturmu z mikrofonem, ale po chwili wszyscy ucichli i głos zabrał Ender. Tematem zajęć były podstawowe zasady zachowania w terenie leśnym w warunkach nocnych. Przede wszystkim Ender przedstawił zasady: Kształtu, Cienia, Odblasku, Dźwięku, Ruchu i Sylwetki, które w języku polskim może trudne do zapamiętania, po angielsku tworzą zestaw słów zaczynających się na S (Shape, Shadow, Shine, Sound, Sudden Movement, Silhouette). Omówiliśmy je wszystkie ze szczególnym uwzględnieniem "sound" i związanego z nim bezszelestnego poruszania. Jak słusznie zauważył Ender, słuch jest jednym z najczulszych zmysłów i najlepiej działającym w warunkach całkowitej ciemności. Dlatego dużo czasu poświęciliśmy omówieniu sposobu poruszania się, uwzględniając przy tym postawę, obserwowanie terenu, sposób stawiania stopy i porównanie do zachowania zwierząt.

Ale teoria teorią, a jednak w praktyce bywa różnie i nawet kiedy się bardzo staramy, może nam się przydarzyć nieoczekiwany trzask pękającej pod butem gałązki. Dlatego ważnym tematem było tez zachowanie w chwili, kiedy mimo wszelkich starań wywołamy dźwięk.

Tematykę zachowań nocnych zwięczyło ćwiczenie praktyczne. Była leśna gra terenowa przypominająca trochę dziecięcą zabawę w podchody. W tym momencie opuściła nas pani redaktor. Kasia przyznała, że dla radia cisza jest zabójcza i umówiła się z nami na dodatkowe spotkanie, podczas którego będzie mogła uzupełnić informacje potrzebne do reportażu. My natomiast podzieliliśmy się znowu na zespoły 2-osobowe. Zadaniem było przeniknięcie z jednej strony lasu na drugą przez teren patrolowany przez 2 strażników wyposażonych w latarki.

Ćwiczenie było niesamowite. Niby proste, ale dające wiele emocji i niezapomnianych wrażeń. Dookoła ciemność, ledwo zauważalne kształty, odgłosy lasu, szum drzew i pojawiające się smugi latarki. Czasami udawało się zrobić kilka kroków, czasami trzeba było kilka minut przesiedzieć nisko przy ziemi, pamiętając również o tym, aby nie zgubić naszego towarzysza. Strażnicy poruszali się wolno, czasami świecili latarkami, czasami przemieszczali się bez światła. Kiedy smugi latarek się zbliżały, serca łomotały a rozsądek kazał się zatrzymać. Niełatwo jest jednak usiedzieć w ciszy i bezruchu, tłumacząc sobie że nawet kiedy jesteśmy oświetleni, niekoniecznie nas widać. A zdarzało się że strażnik przechodził nawet 2-3 metry od nas.
Wynik ćwiczenia był ciekawy i potwierdził wiele z tez postawionych wcześniej przez Endera, ale też obfitował w nasze własne obserwacje. Połowa osób została wykryta, a połowa do końca pozostała niezauważona. Tym, którym udało się przetrwać do końca na pewno pomogły: cierpliwość, opanowanie emocji, współpraca z partnerem ale też zwykłe szczęście. Po zakończeniu ćwiczenia wymieniliśmy doświadczenia z których wynikało kilka istotnych wskazówek, które być może w przyszłości się przydadzą:
– przed przeniknięciem ważne jest wzajemnie obejrzenie i wyeliminowanie elementów zdradzających pozycję (naszywki, kocie oczy)
– konieczny jest dobry kontakt z buddy’m (kiedy partner zamiera w bezruchu łatwo go zgubić)
– zachowanie zimnej krwi (nie raz niektórzy byli oświetleni, a mimo to strażnik ich nie zauważył)
– niska pozycja i nietypowe pozy (pomaga "złamanie" sylwetki)
– najlepiej się położyć (wszyscy znalezieni kucali lub klęczeli)
– wzrok jest ułomny w ciemnościach, nawet jeśli oświetlamy teren latarką
– powolność ruchów (im wolniej się poruszamy tym lepiej)

Ponadto zwróciliśmy uwagę na ciekawe zjawisko związane z podświadomym wyczuwaniem obecności. Osoby, które opanowały emocje i uspokoiły myśli były w stanie przesiedzieć nie wykryte nawet jeśli strażnik przechodził dosłownie kilka metrów od nich. Z kolei śledzony przez jedną z osób strażnik przyznał, że czuł się nieswojo.

Zajęcia nocne zakończyliśmy po tym ćwiczeniu i pojechaliśmy do domów: dotlenieni przed snem i pozytywnie nastawieni. Po takich wieczornych ćwiczeniach wstawanie rankiem następnego dnia było wyjątkowo przyjemne 🙂

FIA Xie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.