„Oświetlić ich!” – dla jednych te słowa były zwiastunem zakończenia działań, dla innych sygnałem do odwrotu. Słysząc te hasło można było być pewnym, że za ułamki sekund nastąpi kanonada.

Drużyna szybkiego reagowania tyralierą czyści perymetr swoich współtowarzyszy. Przez odcinek ledwie 80 metrów wystrzeliwują większość swojej amunicji. W oddali pojawiają się pierwsze czerwone znaczniki, świadczące o skuteczności ognia.

Pada komenda: „Zgasić latarki!” – z tą chwilą gasną obłoki światła i następuje cisza…
Nuclear Winter Night

Godzina 19:00, parking w pobliżu poligonu 1 Warszawskiej Brygady Pancernej im. Tadeusza Kościuszki. Dowódca zarządza w ciemnościach zbiórkę plutonu. Zadanie: zablokować ruch przemytniczy i dywersyjny na powierzonym odcinku granicznym.

Po sprawdzeniu stanu osobowego i gotowości drużyn, pluton przemieszcza się w rejon działań. Dla części jest to okazja do sprawdzenia termiki, temperatura powietrza osiągnęła 10 stopni poniżej zera, wiadomo, że może być tylko zimniej…

Oddział topnieje. Poszczególne drużyny przechodzą na swoje rubieże i przystępują do pracy nad odcinkami obronnymi. Rejony północne charakteryzują się stosunkowo niewielkim zagęszczeniem roślinności. Na południu, gęsto. Widoczność na dystans rzutu granatem. Na tym etapie liczą się najbardziej zdolności inżynierskie i umiejętność wykorzystania ukształtowania terenu. To klucz do wykonania zadania. Do zabezpieczenia dostępnymi środkami pozoracji jest odcinek o długości prawie 500 metrów.

Mapa Nuclear Winter Night

Ciszę radiową przerywają komunikaty pododdziałów o zakończeniu fazy przygotowań, co było równoznaczne z przejściem do żmudnego – stacjonarnego – obserwowania perymetru.

Przeciwnik nie kazał na siebie czekać zbyt długo, już w okolicy 22:30 spływają pierwsze meldunki rozpoznania. Rośnie napięcie. Od tej chwili wyobraźnia widzi sylwetki ludzi w każdym oddalonym cieniu, w każdym chwiejącym się na wietrze krzaku. Jedynym sposobem by nie dać się oszukać swoim zmysłom jest obserwacja linii świateł i nasłuchiwanie.

Panujące zimno weryfikuje sprzęt. Zamarzają rurki w camelbackach, w manierkach trzeba nożem przebić warstwę lodu. Nic dziwnego, przez większość czasu działań temperatura wynosi -17 stopni.

„Kontakt!” – rozlegają się strzały, wybuchają granaty. Trwa wymiana ognia na południowym odcinku. Dowódca plutonu wysyła ruchomy odwód w celu zaprowadzenia porządku. 1DF nie trzeba dodatkowo zachęcać, już po kilku minutach nawiązują kontakt z obrońcami:
– „Gdzie są!?”
– „Lewa ode mnie!”
Dowódcy to wystarczyło – „Tyralierą naprzód!” – to tylko jedna z wielu jego komend, które są doskonale słyszalne na dystansie kilkuset metrów, zmrożony śnieg niesie odgłosy.

Scenariusz ten powtarza się kilkanaście razy przez całą noc. Pluton jest naprzemiennie atakowany na długości całej linii obrony. Część stalkerów próbuje wykorzystać bitewny zgiełk w celu przeniknięcia przez punkty obronne. Niektórzy przebijają się przez nadmiernie rozciągniętą linię. Ci którzy przechodzą zapewniają sobie szansę na szabrowanie.

23:20 przez rozciągnięty odcinek 3DF przebija się grupa. Jest skuteczna i dobrze wyposażona. Dużo rannych tylko dzięki kamizelkom i hełmom. Odwód przegania napastnika i zabezpiecza miejsce na działanie sekcji medycznej. Dowódca decyduje o skróceniu odcinka odsłaniając południową część pasa granicznego.

00:10 w pasie środkowym na nieodtworzonym odcinku który ma objąć 3DF przebija się druga większa grupa. Tym razem brak strat.

01:40 3DF znów ma pecha. Na rozciągnięty odcinek pilnowany przez Obserwatora wchodzi dywersant. Zabija wartownika a krótko później nadchodzącego do sprawdzenia rannego wcześniej i nieuzbrojonego d-cę 3DF. Blisko stanowiska dowodzenia. Dywersant ucieka. Zawiodła broń na sąsiednim stanowisku obronnym.

02:00 zawodzi broń. Straty w uzbrojeniu sięgają połowy stanu wyjściowego. Śnieg tłumi też rozprysk granatów. Łączność ok, drużyny ok. Dowódca zarządza kolejne skrócenie odcinka i przechodzi do obrony okrężnej plutonem w centralnej części pasa.

O godzinie 04:00 wystrzelona rakieta daje sygnał do zakończenia działań. Po potwierdzeniu radiowym z Organizatorem pluton robi zbiórkę.

Straty plutonu:
3 zabitych
4 rannych w tym jeden wyłączony z walki
2 ewakuowanych

FIA ufoman
FIA ErTo

Prajslessy:

Albin

Wybijam sobie scyzorykiem dziurę w szyjce manierki żeby złapać parę kropel płynu. W końcu wybijam otwór i biorę wielkiego łyka. Czekam dosłownie 5-10 sekund i ogrzewam wodę w ustach by ją połknąć i chcę brać następnego łyka – Nie dało rady. Zdążyło zamarznąć z powrotem!

Mysiek

Siedzimy z Agapowem przy ognisku i czekamy bo nic innego nam nie zostało do zrobienia a żeby wiedzieć co się dzieje RF’ka jest w sieci łączności. I nagle słyszymy wybuchy granatów a potem tylko wychodzące czerwone światełka z lasu z cichym trzaskiem śniegu, od razu wiadomo, że odbili się od pozycji FIA.

Kojee

Chyba moim największym prajslesem było to co wyprawiała drużyna Rana… Ci kolesie to jacyś mordercy, nie zadaję się już z nimi bo się ich po prostu boję. Kilkukrotnie była taka sytuacja, że wartując z Lynxem mieliśmy całkiem bliski kontakt. Ostrzelaliśmy ich, obrzuciliśmy granatami i szybko wycofaliśmy kilkanaście metrów dalej. Wzywam wsparcie i natychmiast zgrabiałymi łapami szukam mojej latarki sygnałowej. Boję się bardziej drużyny Rana niż nieprzyjaciela, już widziałem ich w akcji, lepiej się oznaczyć światłem.

Ran

Ok 0300 już po rozkazie perymetr od strony zony zamkniętej naszło dwóch stalkerów. Z pkt. dowódcy plutonu parę osób ruszyło do drogi i rozpoczęło ostrzał. Ja się zakradłem z boku i odpaliłem latarkę taktyczną-szperacz. Pierwszym zapalaniem trafiłem od razu w gościa. On od razu zaczął spieprzać, chłopaki do niego walić. Prowadziłem go w reflektorze z 30 sec. Musiał mieć dobry lot.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.