Relacja FIA skoczek z pobytu w Tank Museum Bovington w Angli.
W tym roku urlopowałem się na wyspach. Ponieważ była to moja pierwsza wizyta natychmiast po przepłynięciu Kanału rozpocząłem poszukiwania miejsc wartych odwiedzenia i zobaczenia. I tak wśród tak oczywistych atrakcji, jak: Stonehenge, Katedra Salisbury, Durdle Door w Lulworth dopatrzyłem się położonego niedaleko Bovington Tank Museum (czyli Muzeum Czołgów w Bovington). Rejon obecnego muzeum od roku 1916 był ośrodkiem szkolenia dla przyszłych żołnierzy korpusu pancernego Jej Królewskiej Mości. Po I wojnie światowej zgromadzono tu praktycznie wszystkie egzemplarze czołgów, jakie uczestniczyły w tej strasznej wojnie po stronie brytyjskiej, ale także po drugiej stronie okopów. Do 1947 roku zbiory muzealne zostały uzupełnione przez pojazdy pancerne biorące udział w II wojnie światowej. W tym samym roku otwarto muzeum dla zwiedzających i funkcjonuje ono do dziś. Dojazd do Bovington Tank Museum nie jest żadnym problemem dzięki świetnie umiejscowionym znakom drogowym. Jednak, gdyby ktokolwiek miał problemy ze znalezieniem obiektu, z łatwością zobaczy wystawione jego ?wizytówki?: czołgi Churchill III i Challenger. Przed samym muzeum znajduje się pomnik ku pamięci poległych czołgistów. Sam obiekt podzielony jest na trzy części: Trench Experience (Przeżycie Okopów), The Discovery Centre (Centrum Odkryć) i Tank Store (Laboratorium Pancerne). Każda z tych części ma swój odrębny charakter. Po wejściu do Trench Experience zwiedzający niejako za pomocą wehikułu czasu zostaje przeniesiony do biura werbunkowego z czasów I wojny światowej. Wszędzie wiszą plakaty wzywające do walki. Instrukcje zachowania dla cywilów podczas ataku bombowego. Plansze rozpoznawania samolotów i sterowców: swój – wróg. Klimatu dopełnia dopełnionia manekin oficera Armii JKM, który zadaje pytania werbunkowe. Nieco dalej przenosimy się do przyfrontowej stacji kolejowej, na której zalani zostajemy kakofonią dźwięków. Wśród nich słyszymy jęki rannych, wybuchy, głos liczący skrzynki z prowiantem. Znajduje się dużo duzo różnych postaci w strojach służb frontowych i pomocniczych z czasów I wojny światowej. Kontynuując podróż w czasie przechodzimy zniszczoną uliczką bezimiennego miasteczka i wchodzimy w okopy pierwszej wojny światowej. Naszym oczom ukazuje się życie okopowe będące udziałem każdego frontowego żołnierza tamtego okresu: brytyjski schron, centrum dowodzenia, ludzi na stanowiskach ogniowych. Poległych i żołnierzy po załamaniu nerwowym i wszechobecne szczury. Kilka kroków dalej przechodzimy linię frontu do umocnień niemieckich. Pierwsze, co rzuca się w oczy to duża przepaść pomiędzy warunkami i sposobem bytowania żołnierzy niemieckich i brytyjskich; z jednej strony pełne błota okopy brytyjskie z drugiej suche, ?wydeskowane? schrony niemieckie z piętrowymi pryczami. Przechodząc okopy niemieckie wita nas scena w której pojawia się brytyjski czołg Mark I. Wrażenie zrobiło na mnie przerażenie na obliczach manekinów niemieckich żołnierzy. Realizm i pieczołowite oddanie nawet drobnych szczegółów całego Trench Experience działa na wyobraźnię. Muszę przyznać, że cała ta część ma niesamowicie mroczny klimat i wręcz emanuje grozą tamtych wydarzeń. Przechodzimy do części zatytułowanej The Discovery Centre. Samo Discovery Centre jest podzielone na trzy ekspozycje. Pierwszą stanowią czołgi i samochody pancerne związane z okresem pierwszej wojny światowej. Tu też znajdują się pamiątki z tego okresu, takie jak: kolekcja wszystkich rodzajów medali przyznawanych w I wojnie światowej żołnierzom JKM, sekcja poświęcona słynnej postaci, jaką był Thomas Edward Lawrence (czyli filmowy ?Lawrence z Arabii) oraz pojazdy projektowane i wykorzystywane w dwudziestoleci między wojennym. Następna ekspozycja jest poświęcona II wojnie światowej. Tu znajduje się największa liczba eksponatów. Wśród nich znajdują się dwie wersje Tygrysa Królewskiego, niszczyciele czołgów Jagdtiger, Hetzer oraz wiele pojazdów i czołgów produkcji brytyjskiej, niemieckiej, włoskiej, radzieckiej. Wśród pojazdów zostało ustawionych wiele innych wystaw, przypominających ekspozycje z poprzedniej części muzeum. Możemy więc zobaczyć wyposażenie czołgistów, ich broń osobistą, przybory do mycia i wiele innych, bardzo ciekawych przedmiotów. Trzecia i ostatnia część Discovery Centre poświęcona jest okresowi powojennemu od początków zimnej wojny do pierwszej wojny w Zatoce Perskiej. I tu jak w przypadku poprzednich ekspozycji można zobaczyć prócz czołgów i pojazdów wiele innych ciekawych eksponatów związanych z rozwojem współczesnej broni pancernej. Na szczególną uwagę zasługuje symulator, stworzony na bazie czołgu Centurion. Dzięki zastosowaniu nagranych odgłosów towarzyszących pracy silnika i rozmów załogi z hukiem wystrzału z wyświetlanym na wielkim ekranie nagraniem, przez chwilę można się poczuć jak we wnętrzu pojazdu w trakcie operacji wojskowej. Na tym akcencie kończy się główna część ekspozycji i przemieszczamy się do Tank Store. Tank Store w całości poświęcone jest historii rozwoju broni pancernej. To tu znajdują się czołgi począwszy od prototypu pierwszego czołgu Little Willi, aż po współczesne czołgi typu Challenger i Centurion. Na szczególną uwagę zasługuje zdobyty przez Brytyjczyków w Afryce Tygrys I o numerze taktycznym T-131, będący jednym z sześciu zachowanych na świecie i do tego całkowicie sprawnym. Po zakończeniu zwiedzania możemy wybrać się na Display Arena gdzie codziennie o 13.00 czasu Londyńskiego odbywają się pokazy pojazdów pancernych połączone z fajerwerkami. Nie należy zapomnieć, iż na terenie całego muzeum rozmieszczone są pojedyncze elektroniczne symulatory, dzięki którym można postrzelać (np.: z Piata do jadących pojazdów), oraz tablice informacyjne mówiące o wszelkich aspektach dotyczących użycia czołgów na polu walki. Z tych tablic można dowiedzieć się między innymi jak obliczyć trajektorię lotu pocisku oraz wiele innych, ciekawych informacji. Bovington Tank Museum to miejsce nie tylko dla facetów ale również miejsce świetnie przygotowane do przyjęcia małych odkrywców. Jeżeli ktoś więc planuje zabrać ze sobą swoją pociechę, niech się nie martwi, że nie będzie miało gdzie się bawić. Wspomniane symulatory są również przeznaczone dla najmłodszych a dodatkowo samo muzeum oferuje dwa miejsca, w których dzieci mogą spędzić czas na zabawie żołnierzykami, malowaniu kolorowanek (z czołgami oczywiście!), oraz czerpać radość z różnych zabaw, które są tam dostępne. Przed samym muzeum znajduje się ? bardzo ciekawy i skutecznie absorbujący uwagę naszych milusińskich ? plac zabaw. W związku z tym wycieczka jak najbardziej dla wszystkich. Na koniec kilka cyfr dotyczących Bovington Tank Museum. Muzeum posiada w swojej kolekcji ponad 300 pojazdów z 26 państw świata. Jak już wspomniałem szczególną ozdobą są czołgi Tiger I i Mark I. W muzeum pracuje na stałe około 30 osób wspieranych przez około 200 wolontariuszy. Spośród tych osób większość stanowią emerytowani wojskowi. Muzeum wciąż zbiera eksponaty. W tej chwili poszukuje gąsienic do T-34. Jeżeli ktoś znajdzie się na południu Wielkiej Brytanii w hrabstwie Dorset niech koniecznie odwiedzi Bovington Tank Museum. Ja spędziłem tam wspaniałe 7 godzin i przyznam, że zamierzam tam jeszcze wrócić. FIA Skoczek. Korekta: FIA Xie, FIA Czubaka