20090822-23 Ćwiczenia bojowe FIA – AAR
Czas operacyjny FIA: 20090822/0900-20090823/1700 Głównym celem ćwiczeń była praca w dwójkach oraz ćwiczenie zachowań indywidualnych na patrolu bojowym. |
Przygotowanie do ćwiczeń w dwójkach obejmowało:
– przygotowanie map
– przygotowanie ekwipunku
– wyważenie plecaka
– właściwy dobór ilości wody i prowiantu
– opracowanie trasy przemarszu
Oddział został zapakowany na jeden transport i rozrzucony w pięciu punktach oddalonych od MP1 (punktu spotkania) w odległości od 3km do 4,5 km w linii prostej. Punkty zrzutu wybrane były uwzględniając trudność terenową i dopasowanie do dwójek.
W wyznaczonym czasie MP1 osiągnęły dwie dwójki. Koncentracja oddziału została osiągnięta w 100%.
Ćwiczenia w miejscu postoju oddziału obejmował głównie zachowanie indywidualne na patrolu bojowym z naciskiem na dyscyplinę w miejscu postoju oddziału oraz:
* postawa strzelecka
* obrona obozu w trybie alarmowym
Wymarsz oddziału z miejsca obozowiska w dniu następnym 6:30 cel MP2. Sekcje nie wiedzą, że ćwiczenia obejmą sprawdzenie sprawności bojowej i gotowości do walki podczas wyczerpującego marszu „na ciężko”. W trakcie ruchu oddziału w rozproszeniu OPFOR wchodzi w kontakt z jedną z sekcji. To szperacz wysłany do potwierdzenia położenia sekcji przepatruje teren. Wysłany samotnie: to duży błąd. Udaje się go zaskoczyć i zlikwidować. Po krótkim poszukiwaniu sekcji role się odwracają. OPFOR przeglądający mapy zostaje zaskoczony i po krótkiej, zaciętej potyczce zniszczony. Niestety d-ca sekcji traci wszystkich ludzi. Test dla d-cy wychodzi niepomyślnie.
Drugi test bojowy. Druga sekcja wzmocniona dwójką dowódczą oczekuje na podejście sekcji która się spóźnia. W pewnym momencie ptaki dają znać,
że coś jest nie tak. Od czoła wzgórza zbiżają się cztery sylwetki, mają inne nakrycia głowy, daja jakieś sygnały rozpoznawcze. Zwiedziony
pokojowym zachowaniem i potwierdzeniem znajomych buziek Larsen jest wstrząśnięty kiedy Ci otwierają ogień z bliskiej odległości. Straty sekcji broniącej wzgórza 2 osoby. Szybki kontratak na wdzierającego się na wzgórze przeciwnika likwiduje go kompletnie.
Następne ćwiczenia to:
* ruch w kontakcie z wrogiem
* strzelanie dynamiczne pojedynczo i w dwójkach
* ewakuacja poszkodowanego na środkach improwizowanych
14:30 sekcje opuszczają wzgórze i ruszają do wyznaczonych EZ.
O godz: 16:00 sekcje podejmuje transport.
Koniec ćwiczeń.
Priceless moments:
ErTo:
– po raz kolejny wpadłem w bagno po pas. Agapow mnie nie widzi bo go zatrzymałem jako prowadzący i przesłania nas kępa zarośli – czepił się jakiegoś drzewa gdzie miał jeszcze oparcie. Zrzucam plecak i wołam: poczekaj poszukam jakiejś drogi i chwilę później: – nie ma co, wracamy.
Agapow na to: – nie, no poczekaj ja znajdę jakąś drogę. Namordowalismy się nieziemsko, żeby przechlapać bagnem aż dotąd zapadając się po kolana z 30kg plecakami. Po 3 sek i jednym chlupnięciu Agapow: – nie no, wracamy…
Agapow:
Może nie był to moment ale niecodzienne zjawisko: Komary – Były głupie, można je było łapać bez wysiłku, co z tego jak w miejsce zabitego pojawiały się kolejne. Podczas noclegu przez cały czas słyszałem bzyczenie. Wielokrotnie poprawiałem szal snajperski który służył za moskitierę. Kilka razy w nocy obudziły mnie komary, które przedarły się jakimś cudem przez moskitierę i spanikowały uwięzione między siatką a moją głową. Jeśli ktoś odsłonił się nieopatrznie przez sen zaraz znalazło się kilka które to wykorzystały, np. te które ugryzły ErTo w brzuch.
SzacH:
Na podejściu do MP1 odpoczywamy w punkcie zbiorki. Czubaka nie wytrzymuje ataku komarów i otwiera plecak. Wyjmuje środek i zaczyna dokładnie sie spryskiwać: twarz, głowa do okola, ramiona, klatka piersiowa , nogi… itd Za chwilę znowu czegoś szuka w plecaku i wyjmuje kolejna buteleczkę ze
środkiem w sprayu… po czym ponawia procedurę odkażania (głowa, tors itp) Dialog:
– Szach: EEE…. masz 2 butelki środka na komary… tak bardzo Ciebie gryzą?
– Czubaka (szczerząc sie w uśmiechu) : Nie … po prostu za pierwszym razem pomyliłem butelki i spryskałem sie talkiem do stóp…
Skoczek:
– Szach napił się z mojej manierki 🙂 (bo nie miał już swojej wody 🙂 )
MaK:
Pierwsze ćwicznie w niedziele – dotrzeć na Wzgórze 64. Skoczek wysłał mnie na rekonesans aby sprawdzić gdzie jesteśmy … znalezłem przycinkę na wzgórzu , sprawdzam mapę – bingo wiem, wracam! ?? ? o kurcze hmm a teraz jak trafić spowrotem ?? ? Myśle chwile jak szedłem ok ( 50 w na na wschód potem kawałek na północ , potem … ) ok wiec ide na południe … patrze coś bezkształtnego leży na zimi koło krzaka?? ? flectarn …. a, FIA – jestem uratowany – w końcu upewnie się gdzie jestem … nagle jeden z nich krzyczy:
– Stać, ręce do góry!!!
podniosłem (myśłe procedura zatrzymania)
– Odwróć się!!!
ok
– na ziemię!!!
położyłem się – mysłe sprawdzą mnie, przepytają, powiedzą gdzie jestem i puszczą do mojego oddziału
– gdzie jest twój oddział!!!?
– … nie wiem (i zaczynam się śmiać … bo po pierwsze pewnym sensie była to prawda, po drugie zacząłem już coś podejrzewać, po trzecie nie
wydałem kumpli z oddziału )
– rozwal go !
… PAF … swiatełko w tunelu …
i doigrałem się … ale czegoś się nauczyłem!
Kojee:
Pierwsze zadanie drugiego dnia ćwiczeń – dostać się na wzgórze 64. Właśnie straciliśmy Maka, gdzieś w pobliżu czai się wróg, nie wiemy co się dzieje, nie wiemy gdzie jesteśmy, nie wiemy co robić. Patrzę na Skoczka (dowódcę) jaką podejmie decyzję. Po długim czasie ciężkiej ciszy Skoczek: „Panowie… Muszę się wysrać”.
Wyróżnienia:
FIA SzacH za dowodzenie sekcją i wzorowe przygotowanie nawigacyjne.
FIA Czubaka z organizację transportu
zebrał
FIA ErTo