Ciemno wszędzie, głucho wszędzie

Autokar jest zapełniony. Dochodzi 05:00, jedziemy od dwóch godzin. Większość śpi. Nieliczni cicho rozmawiają. Mało kto zauważa mijaną tabliczkę: „Witamy w Województwie Świętokrzyskim”. Na zewnątrz ciemno. Księżyc, zasłonięty przez chmury, daje niewiele światła. Zaczyna się jak zwykle nieźle…

Duży który od początku jazdy siedzi obok kierowcy w skupieniu śledzi trasę pojazdu. Odwraca głowę w moim kierunku i daje znak.

Patrzę na zegarek 05:13. Przeciskam się do słodko kimających w jednym z pierwszych rzędów SzacH-a i Endera. Chcę im dać jak najmniej czasu.

Zwlekam do momentu, aż poirytowany Duży syczy wymownie przez zęby – Czuuubaaaaaaka!

– „Zwiad, minuta do desantu” szepczę do ucha pierwszego, następnie drugiego – ku mojemu rozczarowaniu, budzą się natychmiast i w 20 sekund są gotowi.

W tyle autokaru Ci, którzy nie drzemią zauważyli poruszenie.

– „Oddajcie telefony i GPS-y” – z satysfakcją oglądam miny na twarzach kolegów. Bez słowa oddają co mają, a ja w zamian wciskam im komórkę z wbitym tylko jednym, alarmowym numerem telefonu.

Autokar zatrzymuje się nagle w środku lasu, w miejscu wskazanym przez Dużego. Szach i Ender wypadają w chłód nocy, zabierają plecaki i zajmują pozycję w oczekiwaniu na dalsze rozkazy.

– Przed wami miejscowość Mirzec. Przy tylnych zabudowaniach cmentarza, na północno zachodnim rogu skrzyżowania znajdziecie rozkazy. Powodzenia.

Autokar rusza dalej. Panuje małe poruszenie. Nikt już nie śpi. Kilka osób sprawdza położenie pierwszego miejsca zrzutu względem bazy noclegowej. Słyszę szept – „Trzydzieści pięć kilometrów”!?.

Praetorcon 6

Con jak Conference

Powyższy opis to początek tegorocznego PraetorCon: edycja numer sześć.
Jeśli jesteś na naszej stronie po raz pierwszy – pewnie już po chwili zorientowałeś się (czytając wstęp lub przeglądając inne strony), że nasza niewielka organizacja z posiedzeniami, obradami i konferencjami ma niewiele wspólnego. Przez okrągły rok działamy w terenie.

Jest jednak taki moment w rocznym cyklu FIA, kiedy pewne sprawy trzeba podsumować, a inne zaplanować i przy okazji uczcić kolejny rok (to będzie już szósty) istnienia formacji.

Na tym polegają właśnie nasze listopadowe spotkania – w konferencyjnym stylu, w jakimś fajnym i w miarę komfortowym miejscu, podsumowujemy mijający rok, słuchamy raportów Sztabu, planujemy wydarzenia na kolejny. Określamy kierunek rozwoju, wybieramy szefostwo i celebrujemy przy ognichu.
Zaraz, zaraz – to skąd ten nocny desant, bez map i GPSów i trzydziestokilometrowy marsz?!

No cóż, to w końcu konferencja FIA.

Praetorcon 6

HCN – Hardocore’owe Ćwiczenie Nawigacyjne

Miejscem „stałej dyslokacji oddziału” na czas ćwiczeń (mój ulubiony termin, poznany miesiąc wcześniej na ćwiczeniu Kompania w Natarciu), jest ośrodek konferencyjno-wypoczynkowy w Św. Katarzynie. To tutaj mamy się spotkać na czas, który zostanie z soboty i niedzieli na część działania, która odbywa się dachem.

Oddział podzielony na sekcje, wyposażony w łączność i mapy szkicowe kiepskiej jakości (wyjątek: sekcja zwiadu, która nie dostaje map, nie ma telefonów i GPS-ów), zostaje zdesantowany o sobotnim przedświcie w różnych, nieznanych wcześniej miejscach. Rozrzut 35 – 20 km od celu.

Zadanie jest proste: w ramach koordynacji prowadzonej przez sekcję łączności (FIA OPS), doprowadzić do koncentracji drużyn, a następnie przeniknąć do punktu zbornego. Zbiórka Oddziału godz. 12:00.

Liczy się improwizacja, umiejętność określenia własnych możliwości i wreszcie odpowiednia interpretacja zadania. Jedni, bazując na doświadczeniu marszowym i przeliczając czas po zgrupowaniu drużyny, natychmiast rozpoczynają poszukiwanie transportu. Autostop, Nyska wynajęta we wsi z kierowcą – z godzinnym zapasem zapadają pod miejscowością. Inni podchodzący do zadania mniej elastycznie w urzekającej, jesiennej aurze Gór Świętokrzyskich maszerują nerwowo śledząc wskazówki zegarków.

Najszybsi zabezpieczają jakieś ładne pole, wykorzystując „zarobioną” godzinę na odpoczynek i podziwianie widoków. Jedni maszerują 25 km, inni minimum 10 km. Jedni docierają uśmiechnięci i wypoczęci, inni wymęczeni po forsownym marszu z plecakami. Słyszymy szybkie relacje o pozyskanych środkach transportu, autostopach, skrótach i pięknych widokach. Tak czy inaczej o wyznaczonej godzinie wyznaczony parking zapełnia się drużynami maszerującymi w szyku, a organizator ćwiczenia – Duży – na zbiórce odbiera meldunki kończące HCN.

Praetorcon 6

Gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy

Konferencję otwiera prezentacja ErTo (d-ca), który podsumowuje wszystkie główne wydarzenia w roku 2011, zmiany strukturalne i kadrowe. Następnie Agapow (z-ca d-cy) podsumowuje swoje działania w temacie organizacji imprez zewnętrznych takich jak Sneak&Shoot i po raz pierwszy przedstawia koncept MilSima pt. Nuclear Winter Night, zaplanowanego na styczeń 2012. Dalej raport kwatermistrza – Kojee referuje stan finansów, zakupy oddziałowe.

Po krótkiej przerwie na posiłek wracamy na tzw. Analizę Taktyczną. Tym razem Ender na tapetę bierze świeży jeszcze temat ćwiczenia Kompania w Natarciu. Podsumowanie i gorąca dyskusja trwa tyle, że jako strażnik czasu muszę interweniować. Mamy jeszcze dużo tematów do poruszenia.

W przerwach między blokami tematycznymi Oddział wychodzi na zajęcia z musztry. Mało kto spał ubiegłej nocy, a ćwiczenia od świtu robią swoje.

Dalsze tematy to Walne Zgromadzenie Stowarzyszenia – prowadzi Ran, skład Sztabu na 2012 i kalendarz spotkań wraz z zagadnieniami, które będą się odbywały przez cały rok do następnego PraetorConu. Doświadczenie poprzednich lat pokazało, że wczesne zaplanowanie spotkań pozwala na uniknięcie kolizji z wydarzeniami rodzinnymi, zawodowymi czy szkolnymi.

Kończymy knucie o 21:00 i idziemy na przygotowane przez Basaja i Saszkę ognicho z kiełbasą w wiacie usytuowanej na terenie ośrodka.

Praetorcon 6

Płonie ognisko w wiacie

Do FIA w tym roku dołączyło wielu niesamowitych ludzi z całego kraju. Właśnie przy ognisku, raz w roku możemy się spotkać i poznać. W polu nigdy nie ma na to czasu. W gronie są ludzie z wieloletnim stażem, Rekruci i piątka Obserwatorów. Oznacza to, że nie wszyscy się jeszcze znają i właśnie teraz jest czas, właściwie do rana, aby ze wszystkimi spotkać się twarzą w twarz, zamienić kilka słów, czy może nawet zaśpiewać kilka zwrotek.

Sztabowcy w ramach tradycji wyróżniają osoby, które w ciągu minionego roku swoją postawą i działaniami na rzecz innych zyskały ich największe uznanie. W tym roku wyróżnieni to Ran i ufoman.

Tego dnia urodziny obchodzi też Szynszyl, kolejny powód do celebracji? i zazdrości bo jubilat od kolegów z drużyny otrzymuje w prezencie piękny kompas Silva.

Sam rozmawiam najczęściej na temat projektu Szkoły Partyzantów, czyli prowadzonego przez FIAków kanału YouTube z recenzjami, prezentacjami i opisami wszelakiego sprzętu turystycznego, MilSimowego itd. Omawiamy nowe pomysły, umawiamy się na kręcenie. Mam też czas na pogaduszki z Saszką, któremu na słowo nie jestem w stanie uwierzyć w „zdarte stopy po porannym marszu”, co kończy się prezentacją wizualną kilku bąbli.

Część bardziej zmęczonych udaje się powoli na spoczynek, inni w luźnych grupach dyskutują do wschodu słońca. Tematów jest wiele: od „czym jest dla mnie FIA”, do odwiecznego tematu pt. „wyższość Emek nad rodziną AK i na odwrót”.

W końcu nawet najwytrwalsi zwijają się do łóżek – szczególnie, że tylko organizatorzy znają plan zajęć na kolejny dzień. Długa bardzo sobota dobiega końca już w niedzielę nad ranem.

Praetorcon 6

Kto najlepszy?

Poranek zaskakuje śniadankiem, jedyne jakie w tym roku zostało zjedzone w normalnych warunkach…. wróć. Nienormalne śniadanko na talerzach i w stołówce do tego gorąca herbata… Znaczy reszta dnia nie będzie spacerkiem…

Zaczyna się zbiórką poranną. Dalej Akraw jako szef FIA OPS analizuje wczorajsze ćwiczenie terenowe w aspekcie łączności. W tym samym czasie instruktorzy przygotowują się do kolejnego działania.

Zadanie: – W terenie ustawionych jest sześć posterunków. Działacie w sekcjach. Liczy się punktacja w skali 1-10. Nie wiecie co będzie na posterunkach, nie znacie kryteriów oceny, ale będzie to sprawdzian Waszych umiejętności które zdobywaliście przez cały rok.

Po kolei każda sekcja jest wypuszczana w teren. Kolejność, w której zostaną zaliczone dalsze punkty zależy tylko od sekcji realizującej zadanie. Im więcej stacji zostanie zaliczonych, tym potencjalnie więcej punktów zbierze sekcja mając szansę na dobry wynik końcowy. Proste, gdyby nie fakt, że odległość między punktami to min 1,5 km, a między najbardziej oddalonymi 5 km.

Ja jestem jednym z instruktorów na posterunku prowadzonym przez Silvana. Moja rola – zbrojmistrz. Do dyspozycji mam siedem replik broni krótkiej, po dwa magazynki z 15 kulami każda. Silvan sprawnie rozwiesza tarcze, rozpina zasłony (Zelta i cerata BW po raz kolejny udowadniają swoją multifunkcjonalność). Pojawia się pierwsza sekcja. Silvan instruuje d-cę sekcji na czym będzie polegać zadanie – strzelanie dynamiczne sekcją. Nie wiedzą, że już są oceniani. Pierwszy punkt mogą zdobyć za poprawne zameldowanie się na posterunku…

Po chwili członkowie zespołu pojawiają się w punkcie pobierania broni. Tutaj też bez ostrzeżenia można zarobić punkt ujemny, chociażby za załadowanie repliki bez pozwolenia.

Samo ćwiczenie wymaga umiejętnego poruszania się z bronią i współdziałania wszystkich członków sekcji. Oceniany jest ruch od zasłony do zasłony przy jednoczesnym prowadzeniu ognia, meldowanie celów, wzajemne ubezpieczanie się, umiejętne przeładowywanie za zasłoną i tak dalej. Wszystko przy zachowaniu odpowiedniej dynamiki i skutecznym likwidowaniu celów.

O 15:30 zwijamy posterunek i ruszamy do bazy, tam jeszcze chwila na podliczenie wyników, zbiórka i ?

Najlepszą sekcją FIA 2011 okazują się chłopaki z 2/2 (druga drużyna, druga sekcja): Kojee, MrGreen, Lynx i Domino. Dostają po umownym medalu i teraz będą musieli kombinować, jak obronić się za rok.

Końcowa zbiórka i sakramentalne: – Ogłaszam odbój.

Tak kończy się kolejny PraetorCon, którym zamykamy mijający i otwieramy kolejny rok działań.

Dziękuję kolegom organizatorom, a szczególnie Praetorowi – bo to wszystko przez niego, ale także Spławikowi, który powrócił z rezerwy, żeby pomóc przy organizacji. Saszce i Basajowi, którzy ogarniali bałagan, Dużemu za mozolne przygotowanie HCN.

Poniżej jak zwykle wybrane prajslesy uczestników.

FIA Czubaka

PRAJSLESSY czyli niezapomniane momenty (z zachowaniem oryginalnej pisowni)

Szynszyl
1.Wysiadka Endera z autokaru – szybki check na navi i adrenalina +100 po odczytaniu wyniku 36km
2. Wschód słońca i piękne widoki podczas marszu do Granit2
3. Dotarliśmy do Granit2 – tempo ok 10/11km w 2h, pod górę, na ciężko, przez rzekę, kilka bagien, błoto po kolana, i ultra krzaluny (straciłem tam rzep z flagą, oderwany od parki). zabezpieczyliśmy pozycje, rozpoznaliśmy okolicę, założyliśmy bazę postojową i próbujemy nawiązać łączność z sekcją pierwszą. Generalnie byliśmy ultra styrani, ale z wielkimi bananami na twarzy. Nagle Yahoo czyta rozkaz i mówi chłopaki, to nie ta wieś chwila konsternacji – rozglądam się i widzę jak wszystkim rzedną miny, a Yahoo dobija Granit 2 jest 3km na wschód, nas nie będę cytował bo było niecenzuralniena co Yahoo z szatańskim uśmiechem rzuca żartowałem hehehe to było dobre Yahoo – ciesz się, że nie mieliśmy klamek
4. Wielki ptak, ukuliśmy po tej Waszej Silvan aktywacji dowcipny komunikat – niestety nie mogłem go nadać bo dostałem 15 minutowego ataku śmiechawy. Z resztą wielki ptak przewijał się jeszcze parokrotnie vide podpisy u Rana, czy Sowy – jako wielki ptak
5. Rozmowa w piwnicy po ognisku – za dużo by opowiadać cała była prajslesem
6. Ale przede wszystkim – moje urodzinowe hura. Takie chwile pamięta się do końca życia, dziękuję Wam wszystkim, dla mnie to osobisty prajsles do kwadratu.

Izolka
Jazda traktorem i robienie na nim sweet foci

Kun
Charlie tu Wilk, odbiór.
Charlie, zgłaszam się, odbiór.
Charlie proszę o Bravo-7, odbiór.
Wilk Bravo-7 to 'Dupa dalekie’, odbiór.

Ender
1. Po 6km marszu w drugiej (a nie pierwszej) napotkanej wiosce namierzyliśmy cmentarz (dokładnie dwa) i po krótkich poszukiwaniach znajdujemy butelkę z rozkazami. Rozpruwamy ją a tam tabela kodowa, mapa, karta łączności. Oraz rozkazy (dość lakoniczne) + kryptonimy. Dopiero wtedy okazuje się że nie da rady na tym ćwiczeniu dotrzeć na miejsce na piechotę…

Po pierwsze mamy nawiązać łączność. ok 6:45 rozwijamy z Szachem antenę rzutkową, próbujemy raz – nic. Przechodzimy dalej od linii energetycznej i na wyższe drzewo – wywołuję:

Wilk, wilk tu Hiena, odbiór
Wilk, wilk tu Hiena… nic
Nagle szach mówi – o jest! ja patrzę a na nas gapi się z 20m taki młody wilczek
2.Dzień drugi – po podziale sekcji idę ja i Szach do punktu Charlie – z daleka widzimy kogoś, że czeka. Szachu rzuca – może podbiegniemy kawałek na rozgrzewkę? Taką samą miałem myśl i ja więc ruszamy żwawo. Kawałek prostej, potem z górki i przestajemy biec jakieś 150m od Spławika – bo jest pod górę. Dochodzimy wesolutcy jak szczygiełki a tam Praetor i Spławik mówią – no widzieliśmy, że się rozgrzaliście i dobrze bo trafiliście na punkt sprawdzianu fizycznego…
I co lepsze – ponieważ jest was tylko dwóch a ocenie podlega cała drużyna to dzielimy wasze pompki i przysiady przez 4.

Ufoman
Świt, mamy założone szalokominiarki na twarzy. Siedzę z tyłu, za kierowcą, nic nie widzę. Od czasu do czasu Spławik mówi: „w prawo”, „w lewo”. Liczę zakręty mniej więcej orientując się gdzie jesteśmy. W pewnym momencie Spławik nakazuje skręcić w prawo, po chwili żeby zawrócić i znowu w prawo. Ten ostatni zakręt komentuję wraz z chłopakami: ej, to było 90 stopni czy więcej, tak ze 120?. Ogólnie od tego momentu nie wiedziałem gdzie jedziemy bo kolejna trasa nie pasowała mi w ogóle do wyobrażeń z zapamiętaną mapą. Super motyw zdezorientowania. Jak znam życie, Spławik zrobił to specjalnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.